Jak już wcześniej wspomniałam 18. października odbyło się 3. spotkanie rzeszowskich Karotek. Tematem wiodącym miały być aplikacje mobilne i kwestie z tym związane, co w tym konkretnym przypadku sprowadziło się do dwóch aspektów: marketingu mobilnego i architektury. Ale to za chwilę…
Tamten piątek był dla mnie bardzo trudny. Za sobą miałam intensywny dzień, w nocy prawie nie spałam, a w perspektywie pozostawała podróż do Rzeszowa, stres prezentacji i kolejny długi wieczór. Każdy kto mnie zna, wie, że byłam o krok od znalezienia mniej lub bardziej wiarygodnej wymówki i pozostania cały dzień w łóżku by odespać wszystko co mnie już spotkało i co jeszcze miało mnie czekać. A jednak, zebrałam się i po południu zawitałam do stolicy województwa podkarpackiego.
Na szczęście spotkałam tam Olgę, organizatorkę GGC w Rzeszowie, która swoim entuzjazmem potrafi zarazić nawet taką marudę jak ja. Zorganizowała wszystko tak, iż mimo zmęczenia wykrzesałam nie tylko trochę, ale nawet całkiem sporo energii.
Pierwsze prezentację przeprowadziła Monika Mikowska – oczywiście w szpilkach z gigantycznym obcasem Monika ma niesamowitą wiedzę na temat marketingu mobilnego. Dowiedziałam się o wielu, mniej lub bardziej spełniających swoją funkcję, aplikacjach dostępnych w na różnych platformach. Jedna z nich (wg prelegentki jedna z tych mniej sensownych) mi osobiście bardzo się spodobała. Po raz kolejny przekonałam się jak seks dobrze się sprzedaje. Niestety nie ma jej na WP…
Moje wystąpienie miało dotyczyć budowy aplikacji mobilnych. Miałam pewien kłopot związany ze stopniem techniczności. Nie znałam backgroundu audytorium i nie wiedziałam na ile mogę poszaleć i jak nisko zejść. Przedyskutowałam to wcześniej z Olgą i postanowiłyśmy, że przedstawię słuchaczom szersze kulisy pracy programistycznej.
W efekcie zdecydowałam się na opis architektury aplikacji mobilnych. Skupiłam się na tych działających w trybie offline, bo responsive design z tej perspektywy sprowadza się do aplikacji webowej tyle, że na telefonie/tablecie. Aplikacje, które mogą działać gdy nie ma internetu, wprowadzają za to pewien ciekawy aspekt – synchronizację danych.
I o tym właśnie opowiadałam. Wciąż nie byłam pewna jaki poziom szczegółowości zapewni zrozumienie zarówno tego co ja mowie jak i złożoności samego tematu. Postanowiłam skupić się na nakreśleniu kilku kwestii, jakie należy rozważyć przy projektowaniu synchronizacji danych, w tym na obsłudze konfliktów. Opisałam jak się przechowuje dane w relacyjnej bazie danych i okrzyknięta zostałam ID girl. Podobno mówiłam zrozumiale, więc uważam to za swój wielki sukces Więcej o samej zawartości merytorycznej opiszę (jak obiecałam) w osobnym poście.
Sama organizacja wydarzenia miała dość kameralną atmosferę. Pochodzę z okolic Rzeszowa i miło było poczuć podkarpacką atmosferę. Żeby tego było mało, uraczeni zostaliśmy pysznym ciastem marchewkowym.
Po naszych prelekcjach nadszedł czas na postintelektualne pifffko. Miałam okazję zobaczyć piękny rzeszowski rynek i zjeść pyszny vyprazany syr (wybaczcie mnie puryści językowo ortograficzni). Monika co prawda miała lekki kłopot przy chodzeniu po kocich łbach, ale dała radę.
Wspomniałam, że dzień był ciężki dla mnie z powodu niewyspania. A ponieważ sen (a zwłaszcza jego brak) to dla mnie kwestia może nie życiowa, ale wpływająca na samopoczucie, poważnie obawiałam się o swój stan dnia następnego. Szczególnie, że znów położyłam się późno. Na szczęście Olga i jej współlokatorka okazały się na tyle gościnne i wyrozumiałe, by nie budzić mnie do 11. Naładowałam akumulatory i następnego dnia z humorem wróciłam do domu. Dzięki dziewczyny!